Posty

Prolog

Obraz
     Kilka lat temu, obejrzawszy jeden z odcinków kanału podróżniczego na YT ( link ) pojawiła mi się w głowie idea przejścia dłuższego szlaku w górach, najlepiej kilkudniowego, z noclegami codziennie w innym miejscu. Pomysł ten przez kilka ostatnich lat pojawiał się i na chwilę znikał, aż przyszedł rok 2023 i padła decyzja, aby marzenie o przejściu długodystansowego szlaku pieszego w końcu zrealizować.  

Dzień 1 – Trudne wspaniałego początki

Obraz
     Poranki z reguły są trudne. Budzik ustawiony na godzinę 5tą zwykle nie oznacza, że o godzinie 5:00 wstaje się z łóżka rześkim i wypoczętym. Bywa i tak, że człowiek pobudzonym nadchodzącym większym wydarzeniem pół nocy spędza nad rozmyślaniem kolejnych dni, problemów, pogody, a dzwonek z budzika z telefonu o 5 nad ranem, to tak naprawdę tylko przerwanie tych kotłujących się w głowie myśli, a nie koniec snu. Tak też się dzieje w moim przypadku, z łóżka wstaję półprzytomny, czuję się trochę, jak rozładowany telefon, który choć był podłączony do ładowarki, to tylko na chwilę. Nie pomogła w nocy też impreza w mieszkaniu wynajętym piętro niżej - przez długie godziny musiałem cierpień rytmy bardzo podobne do cygańskich albo disco polo. Nabieram na szczęście odrobinę więcej energii po obfitym śniadaniu, które trochę stawia na nogi. Myję po wszystkim naczynia i zabieram się za przygotowanie do wyjścia.         Pierwsze poranne pa

Dzień 2 - Lato c.d.

Obraz
     Dzień drugi zaczynam odrobinę wcześniej. Tylko odrobinę, bo choć budzik ustawiony na 4.30, to przypominam sobie o istnieniu ‘drzemek’, więc ostatecznie na szlaku znajduję się dopiero o 5.40, będąc witany przez wschodzące za wzgórzami słońce. Ciężko oderwać wzrok od takiego widoku. W tym też momencie rodzi się w głowie plan na kolejne dni, aby wychodzić na szlak najlepiej przed wschodem, tym samym skracając czas spędzony na szlaku po południu, kiedy po prostu najbardziej grzeje.    

Dzień 3 - Czeski raj

Obraz
     Zgodnie z wcześniejszymi założeniami, tym razem już nie przeciągając się nadmiernie w łóżku, jeszcze przed wschodem słońca jestem na szlaku. Jest 5:17. Mam jakieś 3 kilometry do miejsca, które w teorii dawało możliwość zobaczyć wynurzającego się za horyzontem żółtego karła. To są dla mnie bardzo szybkie 3 kilometry, które gdzieś przed 6tą zostają wynagrodzone małym opadem szczęki. Z ciemnego i gęstego lasu wychodzę na otwartą, łagodnie pofalowaną polanę, która zaraz potem zostaje oświetlona dopiero co wynurzającym się na wschodzie słońcem.

Dzień 4 – ‘Blender’ nie taki zły, jakim go malują

Obraz
     Kolejny dzień to już wejście na Śnieżnik. Poranek tego dnia tylko z początku wygląda, jak poprzednie. Zjadam śniadanie, pakuję cały mój dobytek i wychodzę z pokoju, a klucze - zgodnie z wcześniejszą sugestią pani z recepcji - zostawiam w drzwiach. Schodzę piętro niżej, otwieram drzwi na korytarz, który prawie bezszelestnie pokonuje, łapię za klamkę drzwi wyjściowych, a tam…opór. Opór, którego nie mogę pokonać! Drzwi zamknięte, a żaden z kluczy, po które muszę wróć na górę, nie pasuje. Nie wchodzi w grę czekanie kolejnej godziny, czy dwóch. Przechodzę więc przez wszystkie pomieszczenia na parterze sprawdzając wszystkie opcje raz jeszcze, a na koniec wracam do korytarza przy drzwiach na zewnątrz i wyglądam za okno. Jestem na parterze. Nie zastanawiając się zbyt długo, otwieram okno i jednym właściwie ruchem trzymając się ramy, wychodzę na zewnątrz. Okno przymykam patrząc, czy aby żaden Czech nie pomyślał sobie, że ktoś tu się właśnie włamał i ucieka z pl

Dzień 5 – Powrót do cywilizacji

Obraz
Dzien 5. to w planach zejście z masywu Śnieżnika do pierwszej większej miejscowości od 2 dni - Międzylesia. Nie może się rano obyć bez problemów… Na niektórych fragmentach trasy, gdzie trudniej o sklepy i możliwość zaopatrzenia się, moje śniadania składają się z liofilizowanych potraw, które - aby mogły być skonsumowane - muszą być zalane wrzątkiem. Dzień wcześniej upewniłem się, że taki wrzątek będzie dostępny odpowiednio wcześnie. Oczywiście okazuje się to być nieprawdą i śniadanie zjadam dopiero o 7.30, a na trasie jestem przed 8. Nie należę do cierpliwych, a ten poranek na pewno większej cierpliwości u mnie nie wytworzył. Na szczęście dzisiejsza cześć trasy należy do krótkich, więc rozgoryczenie dość szybko ustępuje, bo mam i tak dość duży zapas czasowy. Choć wychodzę dość późno, na tej wysokości o 8smej rano jest bardzo rześko.

Dzień 6 - Góry Bystrzyckie

Obraz
     Tego dnia opuszczam Międzylesie i przez Góry Bystrzyckie mam dojść do Schroniska Jagodna. Trasa ma według planu 32 kilometry, z czego duża część pod górę (w końcu startuję w dolinie). 

Dzień 7 - Pierwszy tydzień na szlaku

Obraz
     Pokoje wieloosobowe w schroniskach mają to do siebie, iż jedna osoba może z samego rana postawić na nogi wszystkich śpiących, mimo że ci drudzy nie mają tego w planach. Robię więc wszystko, aby pokój opuścić z samego rana tak cicho, jak się da, nie budząc reszty. I pewnie teraz spodziewacie się jakiegoś głośnego upadku butelki, kubka albo uderzenia butem w rant łóżka, ale nie tym razem. Udaje się, a ja prawie bezszelestnie schodzę na parter schroniska, aby skorzystać z łazienki, zjeść śniadanie, przygotować coś na drogę, przepakować i wyjść.