Dzień 10 - Gór Stołowych ciąg dalszy

    To już 10ty dzień na trasie. Organizm zaczyna się dostosowywać w pełni do harmonogramu dnia, do wysiłku, do tego, że musi iść niezależnie od tego, na jakie warunki został wystawiony dzień wcześniej. Nie inaczej jest i tym razem. Po prostu wstaję, robię jedzenie, pakuję się i idę dalej, a po zmęczeniu wczorajszym dniem nie ma śladu już chwilę po wyjściu. 

    Aby choć trochę odczarować wczorajszy niesmak zachodem, wstaję dość wcześnie, może chociaż rano słońce pokaże mi się tak, jak jeszcze kilka dni temu. Warunki choć nieidealne i wschodzącego słońca przez lekko zachmurzone nie widać, to jednak niebo nabiera przyjemnej pomarańczowo-fioletowej tonacji. Lekko zabarwiony kolorem nieba szlak jest kompletnie pusty, a na ścieżkę turystyczną przy schronisku, w ciągu dnia płatną, wchodzę bez biletu (aczkolwiek wykupuję w trakcie pisania tego tekstu, aby moje sumienie mogło spać spokojnie). Dziś czeka mnie przejście przez Radkowskie Skałki, mniej popularny, choć ciekawy fragment Gór Stołowych.

Poranny widok ze Szczelińca.

Pusty szlak.

A to już Kręte Schody w pobliżu Minas Morgul.

Widok z tzw. 'Tarasów Południowych'

Gadająca skała. O tej godzinie niestety jeszcze śpi, więc siedzi cicho.

Ostatnie widoki przed zejściem ze Szczelińca

    Szlak przez prawie cały czas wiedzie lasem, jest zacieniony, a nawet momentami mogę powiedzieć, że jest chłodno (10 dzień idę w takim samym stroju - krótkie spodenki i koszulka). Dochodzę do najbardziej ciekawego fragmentu szlaku, wchodzę w skalne serpentyny, liczne skały, nierzadko w całości pokryte mchem. W niektórych momentach, kiedy las się przerzedza, rzucam okiem na sąsiadujący obok Szczeliniec, który z tej perspektywy wygląda już jakoś mniej okazale. Trasa wiedzie potem zboczem góry, czasem wymagając delikatnego podciągnięcia się czy podparcia kijkiem, znacząco urozmaicając odbiór szlaku, który do tej pory nie przedstawiał znaczących trudności technicznych.

Skały wyrastają tutaj z ziemi czasem tak często, jak drzewa.

A to już widok na Szczeliniec Wielki (spłaszczony szczyt po lewej stronie)

Ciąg dalszy skał i głazów, gdieniegdzie podpieranych przez turystów, inaczej poupadają.

Widok z Pielgrzymów (grupa skał z punktem widokowym)

Szlak przez pewien czas wiedze wzdłuż zbocza przy samych skałach.

         Nie trwa to jednak wiecznie, więc i las staje się rzadki i szlak zaniedbany i słońce coraz bardziej daje popalić. A i w pewnym momencie przez świeżą wycinkę lasu z trasy muszę zawrócić i idąc trochę na około ominąć. Niby powinienem być już do takiego schematu przyzwyczajony, kiedy nie ma widoków, kiedy są trudności, kiedy jest upał, ale jednak jakaś część mnie zawsze będzie lekko rozczarowana i nie mogę tego uczucia z siebie w całości wyplenić, choć się staram.

Próbuję przez chwilę iść, ale długo tak się nie da, więć zawracam i szukam drogi naokoło.

Droga naokoło też nie zawsze była idealna.

    Okrągły 10ty dzień na szlaku kończy się u mojej rodziny ze Starej Łomnicy, która wcześniej zaoferowała ‘odbiór ze szlaku’ i dzień potem podrzucenie na punkt, w którym mnie odebrali. Niezależnie jednak od rodzaju noclegu, obowiązki czekają te same, więc i przygotowanie jedzenia i pranie i pakowanie. Ale tym razem w przyjemnej i rodzinnej atmosferze z porządnym obiadem i kolacją.  

Statystyki
Dystans całkowity: 27.2 km
Czas całkowity: 7:12
Wznios: 697
Kroki:35656