Kolejny dzień to już wejście na Śnieżnik.
Poranek tego dnia tylko z początku wygląda, jak poprzednie. Zjadam śniadanie,
pakuję cały mój dobytek i wychodzę z pokoju, a klucze - zgodnie z wcześniejszą
sugestią pani z recepcji - zostawiam w drzwiach. Schodzę piętro niżej,
otwieram drzwi na korytarz, który prawie bezszelestnie pokonuje, łapię za
klamkę drzwi wyjściowych, a tam…opór. Opór, którego nie mogę pokonać! Drzwi
zamknięte, a żaden z kluczy, po które muszę wróć na górę, nie pasuje. Nie
wchodzi w grę czekanie kolejnej godziny, czy dwóch. Przechodzę więc przez
wszystkie pomieszczenia na parterze sprawdzając wszystkie opcje raz jeszcze, a
na koniec wracam do korytarza przy drzwiach na zewnątrz i wyglądam za okno.
Jestem na parterze. Nie zastanawiając się zbyt długo, otwieram okno i jednym
właściwie ruchem trzymając się ramy, wychodzę na zewnątrz. Okno przymykam
patrząc, czy aby żaden Czech nie pomyślał sobie, że ktoś tu się właśnie włamał
i ucieka z plecakiem. Udało się. Pierwszy raz w życiu wychodzę przez okno.
|
Okno na świat.
|
|
Trasa w okolicy schroniska Paprsek. Las z rana jest szczególnie
przyjemny.
|
Czwartkowe podejście pod Śnieżnik mija dość
sprawnie w całkiem przyjemnych warunkach pogodowych, niebo jest lekko
zachmurzone, nie ma upału, trasa poza dość mozolnym w pewnym momencie
fragmentem podejścia jest zacieniona, a w górnej jej części nawet dość
widokowa. Przymykam też oko na rozjeżdżone gdzieniegdzie ścieżki przez Lasy
Państwowe, które pozostawiają po sobie nic, tylko zniszczenie. Na Śnieżniku byłem wiele
razy, ale nigdy nie widziałem na nim ukończonej wieży. Nie bez powodu nazywają
ją ‘blender’. I choć można przyczepić się do jej wyglądu, do zburzenia
naturalnego charakteru miejsca, to nie można odmówić jej jednego - widok z
niej naprawdę robi wrażenie. Z góry widać też dużą część szlaku, który do tej
pory przeszedłem, co nawet już na tym etapie napawa mnie z lekka satysfakcją.
Przy idealnej widoczności widać by było dużo więcej pozostałej części trasy na
kolejne dni, niestety dziś takiej widoczności nie było, ale i rozczarowania
też nie ma. Schodząc na dół, przymykając też już oko na wygląd wieży, po
niecałej godzinie docieram do kolejnego miejsca noclegu - Schroniska pod
Snieżnkiem.
|
Pierwsze część trasy, choć bez widoków, jest bardzo
klimatyczna...
|
|
...w wielu miejscach pozostawiając skarby dla fanów
grzybiarstwa.
|
|
|
Ale nie jestem tu po to, aby zbierać grzyby, tylko aby iść dalej i
wyżej.
|
|
|
I po czasie wchodzę na Snieżnik (1423m) i na wieżę widokową (to
zdjęcie z wieży). | | | | | |
|
|
I gdyby nie ta wieża, takich widoków by nie było.
|
|
A to już owiana sławą wieża na Śnieżniku. Niech mi ktoś powie, że
to nie jest blender...
|
Na miejscu poznaję człowieka, który podobnie
jak ja, idzie szlak długodystansowy, on jednak idzie oficjalnie wytyczonym
Głównym Szlakiem Sudeckim, pokonuje go też w butach z membraną GoreTex. I nie
byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, co niechcący zobaczyłem, kiedy nowo
poznany kolega postanawia zdjąć buty i skarpety. GoreTex ma to do siebie, że
oddycha, ale im cieplej i im więcej tego ciepła jest do oddania, tym ta
oddychalność spada i noga się po prostu poci, a potem odparza. To zdecydowanie
przyspiesza powstawanie pęcherzy. A takich pęcherzy, jak u niego nigdy nie
widziałem. Oddaję więc swój zestaw plastrów na odciski, jemu są zdecydowanie
bardziej potrzebne. Wierzę, że moje przewiewne i lekkie ‘ciżemki’ (Salomon
Ultra Glide) nie przyczynią się do powstania takich tworów na stopach… Żegnam
się z nieszczęśnikiem, on wraca z powrotem na szlak, ja idę jeść obiad i
cierpieć ciemną i lekko śmierdzącą schroniskową ‘celę’. Dziś niestety moje
cztery kąty to żaden hotelowy pokój, do których już zdążyłem się przyzwyczaić,
więc kiedy tylko mogę zamieniam je na otwartą jadalnię i dysputy z lokalsami o
górach lub spacery wokół schroniska.
|
Schronisko pod Śnieżnikiem. Mój dzisiejszy nocleg.
|
|
|
Zamiast przesiadywać w pokoju, czas wolę spędzać w jadalni albo na
zewnątrz.
|
|
Słońce znalazło dziurę w chmurach i na dziś się żegna. Ja powoli
też.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Statystyki
Dystans całkowity: 18.6 km
Czas całkowity: 5:13
Wznios:
869m
Kroki: 23042