Dzień 21 – Droga jest celem

     Przez ostatnie 20 dni noc spędzałem w wielu miejscach, w schroniskach, agroturystykach, hotelach. Spałem w różnych warunkach, w pokojach jedno  i wieloosobowych, na łóżkach twardych i miękkich, w kompletnej ciszy i w harmiderze schroniska. Jednak nie trafiłem jeszcze w miejsce, w którym kumulacja czynników utrudniających spanie była tak duża i w którym wszystkie czynniki wystąpiły w jednym miejscu, w tym samym czasie. Pokój wieloosobowy – jest, chrapanie innych mieszkańców w pokoju – jest, impreza  w nocy na zewnątrz schroniska – jest, twarda prycza w kształcie odwróconego nawiasu ( – jest. Wychodzę więc na swoje ostatnie 20 kilometrów z bolącym, wygiętym tak samo, jak ten odwrócony nawias kręgosłupem, półprzytomny, kompletnie niewyspany bo nie wiem, czy chociaż na chwilę mogłem zmrużyć oczy. Ale nic. To ostatni dzień i zniosę już wszystko. Bardzo szybko zresztą o trudach nocy zapominam, a uczucia niewyspania zostają zastąpione radością przebywania na szlaku, który niestety powoli się kończy...

     Szlak nie przedstawia jakichkolwiek trudności, szeroka i równa ścieżka, więc kilometry pochłaniam szybko i bez trudności. Wczesny poranek podstawia mi też ciekawe widoki, w oddali rysują się lekkie mgły, słońce niemrawo próbuje się przebijać przez chmury. Trasa wiedzie przez tereny Hali Izerskiej, dość szerokiej równiny otoczonej górami, wyłożonej torfowiskami i bagnami, przez otaczające kolory widać tutaj pukającą do drzwi jesień. Jest to miejsce, w którym często notuje się rekordowo niskie temperatury, szczególnie latem. Niezależnie od odczuwanego tego poranka chłodu, naprawdę otrzeźwiającego zresztą, rysuje się też przede mną wizja ostatnich fajnych widoków ze Smreka, będącego ostatnim znaczącym szczytem na trasie, którym mam do pokonania. Wejście na Smrek i na wieżę widokową na nim może będzie taką wisienką na torcie, takim pożegnaniem z górami, którymi będę mógł pomachać, na jakiś na pewno czas się pożegnać. Nie będzie więc teraz zaskoczeniem, że to, co sobie w głowie zaplanowałem i narysowałem rozpadnie się tak szybko, jak szybko skonsumowałem cały – bardzo niewielki na ten dzień – zapas jedzenia. Docieram do Smreka w kompletnej mgle, nie widzę nic na odległość większą, niż 10 metrów. Niezależnie jednak od widoków, wchodzę na wieżę, robię kilka zupełnie nic pokazujących zdjęć, wciągam ostatnie kilka żelków i szybkim krokiem zmierzam do Czerniawy Zdrój, mety dzisiejszego dnia i końca całego GSS2.0. Szybkim, gdyż z chmur, w których się znajdowałem z minuty na minutę padało coraz więcej deszczu.

Od samego rana trasa jak autostrada.

Poranek przemierzam przez niziny Hali Izerskiej, która z racji swojego ukształtowania terenu potrafi przymrozić nawet w środku lata.



Niektóre drzewa nie wytrzymały dość surowego lokalnego klimatu.

Niedługo po wejściu do lasu przychodzi mgła, która zostaje już na długo.

Relikt przeszłości. Covidowa maseczka. W środku lasu. Czego nie rozumiesz.

Niestety widok ze Smreka nie powala.

A powinien wyglądać tak.

   
Do małej pieszej kładki w Czerniawie, będącego ostatnim punktem na trasie docieram już w mokrych butach i płaszczu na chwilę przed 10tą rano, po 20 pełnych dniach, 3 godzinach i 30 minutach od wyjścia z Barda. I choć towarzyszy mi radość, to jednak nie jest to jakieś olbrzymie uczucie euforii, nie wiem, czy to przez te ostatnie ‘mokre kilometry’, czy może na radość jeszcze przyjdzie pora. Wiem na natomiast, że się udało, że mogę wyłączyć tracker  GPS, odłożyć kijki trekkingowej na bok, schować aparat do plecaka. Mogę pójść do kawiarni po kawę, przebrać się w jakieś czystsze rzeczy, mogę kupić hot doga w żabce. Tak też zresztą robię, w opisanej wyżej kolejności. I nic teraz już mnie nie goni, nie upewniam się czy idę właściwą trasą, nie dostaję raportów o trasie i nie sprawdzam pogody na kolejne godziny. Czekam na tatę, który przyjeżdża po mnie do Świeradowa i wracam do domu, do narzeczonej i do najbliższych. 

Przejście przez ten mostek oznacza koniec całego szlaku... 😥

   
W drodze powrotnej, zdaję sobie sprawę, że to nie cel się liczy, liczy się droga i to przebywanie na niej jest największą radością. Więc idźcie w drogę, krótką, długą, z najbliższymi, sami, w góry i nad morze. I do zobaczenia na szlaku. 

Statystyki ostatniego dnia
Dystans całkowity: 23.3 km
Czas całkowity: 5:54
Wznios: 1082m
Kroki: 28360

Statystyki z całego GSS 2.0
Dystans całkowity spędzony na trasie: 573.23 km
(dodatkowe 50km do pierwotnego dystansu to najczęściej dojścia do noclegów lub zwiedzanie atrakcji przy szlaku)
Czas spędzony na szlaku: 149 godzin, 24 minuty
Wznios: 19 664m
Kroki: 755 598